Gdy pierwszy raz podzieliłem się kolejnym pomysłem dla mnie dość oczywistym i praktykowanym, usłyszałem z ust mojego starego przyjaciela Zbyszka, że „to dobry pomysł”. Rzecz dotyczyła tematu, który stanie się przynajmniej na jakiś czas wiodącym i przewodnim na łamach tej strony.

Po jednym ,drugim, trzecim i nawet czwartym podzieleniu się POMYSŁEM, padło konkretne pytanie, czy po serii wystąpień i druku książki, no powiedzmy sobie książeczki, poprowadzę blog.

 

Ludzie! Z ledwością dzielę czas pomiędzy i te pisane z małej litery i te pisane z wielkiej pomysły. Jaki blog?!

I tutaj czas i miejsce na Profesjonalny wstęp:

Co mi tam?! Zacznę!

Kim jestem?

Zacząć od zawodu, który dla wielu kojarzy się z takim pobożnym panem, choć w większości z pobożną kobietą lub księdzem?

Jestem katechetą! Nigdy nie chciałem nim być! Nie myślałem o tym i już! W 15 roku życia (bez szczegółów) poczułem, że Jezus pełni lub właściwie powinien pełnić w moim życiu kluczową rolę.

Zachęcony (nie namawiajcie, nie opowiem tu szczegółów), po ukończeniu „teologii” zostałem katechetą. Po 26 latach z tego, co widzę i mówią mi „wrogowie”, nadal wierzącym i zapalonym katechetą.

Towarzysząca mi w tym i pozwalająca nie zbłądzić małżonka jak również dwójka  szczerych do bólu dzieci, uczą mnie pokory, ale i podsycają mój zapał. Wystarczy!

Co robię?

Gram, śpiewam, korzystam z doświadczenia pracy muzycznej, radiowej, aktorskiej i scenicznej wykorzystując co się da w katechezie szkolnej i bardzo różnorodnej – poza szkolnej.

Chce mi się! Nie wystarcza mi to, co jest! Kopię, pukam, dłubię, aż odkrywam coś „nowego”!

 

Temat bloga

… takie główne wezwanie, którym na początku będę Was podsycał i podpalał

Ewangelia rodzicem i nauczycielem pisana. Szkolny Ewangeliarz!

Oczywiście nie proponuję tutaj małego kursu domorosłej herezji. Nie dodamy tutaj nic do Ewangelii i spróbuję nic z Niej nie ująć.

Chodzi po prostu o to jak zachęcić (jak mówią dzieci w mojej szkole) „doroślaków” do czytania Ewangelii?

Wydaje mi się, że znalazłem pewien pomysł, który działa i przynosi owoce…

 

I tutaj mam do czynienia z dwoma rodzajami blogo-gości.

Wszedłeś na bloga, bo kupiłeś książkę i chcesz wiedzieć jak praktycznie ogarnąć temat tworzenia szkolnego Ewangeliarza lub też jesteś tu przypadkiem, albo usłyszałeś, że jednemu gościowi przez jakieś teksty i nagrania, udało się zachęcić rodziców dzieci (lub w ogóle dorosłych) do czytania i wchodzenia w (ładnie to nazwę …uwaga!) „światło Ewangelii”.

Jak by nie było i dla jednych i dla drugich musze zrobić pewien wstęp wyjaśniający:

Co to jest ten Ewangeliarz?!

 

W późniejszym etapie oczywiście odeślę Państwa do różnych materiałów, stron i zdjęć, dzieląc się całym spectrum pomysłu.

  1. Dzieci czytają regularnie Ewangelię!
  2. Rodzice regularnie czytają Ewangelię!
  3. Dzieci czytają komentarze do Ewangelii z danej niedzieli pisane przez ich własnych rodziców, które są dostępne dla wszystkich w postaci karteczek (małych „zwojów”) umieszczonych na tablicy ogłoszeń.
  4. Rodzice czytają dzieciom teksty Ewangelii!
  5. Nagrane teksty Ewangelii i komentarzy do Ewangelii są słuchane nagminnie i regularnie przez dzieci przechadzające się po korytarzu, dzięki umieszczonym na tablicy ogłoszeń odtwarzaczom mp3 … i tak ogarnia mnóstwo ludzi codziennie.

 

Chcesz wiedzieć więcej? Nie chciałem na głównej linii wdawać się w szczegóły!

Kliknij tu, gdzie szczegółowo opisuję historię pomysłu, jego realizację i działanie, ponieważ, …to działa, bo Bóg działa, gdy Mu na to pozwalamy choć z odrobiną naszej otwartości.

Chętnie pogadam i pokażę Ci jakie już dostrzegam owoce „działania” „pomysłu”, ale po kolei…

 

Aha … Cel Bloga? Do czego pan Jarek zmierza?

 

Bogu nie wyczerpała się kopalnia albo inaczej worek z pomysłami głoszenia Ewangelii!

Dzielę się tym, co udało mi się zaczerpnąć z tego bogactwa.

Serwuję sprawdzone pomysły, działania i chętnie posłucham jakie Ty masz pomysły, pytania i wątpliwości.

Dziś tyle! Nie wiem jak Ty, ale ja ruszam! Zajdź tu jeszcze

Jarosław Agaciński