Rozpoczynające się wakacje to dobry czas by nadrobić zaległości w lekturach. Szczególnie warto wybrać te najlepsze, które nie tylko sprawią przyjemność czytania, ale może pomogą nam dokonać zmian w naszym życiu. Za taką książkę uważam „Opactwo” autorstwa Jamesa Martina SJ.
Początkowo z rezerwą podszedłem do faktu, że ksiądz katolicki napisał powieść. Pomyślałem, że będzie to ugrzeczniona i przewidywalna historia. Kolejną blokadą było to, że w przeciągu roku na polskim rynku ukazały się już dwie książki o. Martina. Ich tytuły „Jezus” i „Siedem ostatnich słów Jezusa” przyniosły skojarzenia, że autor ma aspiracje naśladować papieża Benedykta czy Karla Rahnera, więc wydawało mi się, że nie ma orginalnych pomysłów literackich. Ostatecznie do lektury najnowszej książki Martina przekonała mnie rekomendacja Richarda Rohra OMI, którego bardzo cenię.
„Opactwo” to pierwsza powieść jezuity i bynajmniej nie opisuje on perypetii z życia zakonników. Głównymi bohaterami są tutaj ludzie świeccy, a opactwo trapistów w okolicach Filadelfii stanowi scenerię wydarzeń. Anne – rozwiedziona kobieta w wieku czterdziestu lat, traci syna, o co ma żal do Boga, a do kościoła chodzi na śluby i pogrzeby. Z zawodu księgowa, wielbicielka jogi i właścicielka dwóch domów. Jeden z nich wynajmuje trzydziestoletniemu singlowi Markowi Matthews. Jego kariera architekta w Bostonie legła w gruzach. Przenosi się więc do Filadelfii i pracuje jako stolarz oraz fachowiec od wszystkiego w tytułowym opactwie, gdzie „życie kręci się wokół Boga, a nie wokół zegarka”.
Bohaterem drugoplanowym powieści jest przełożony trapistów ojciec Paul. Historie wszystkich trzech osób połączą się w murach kościoła pw. śś. Filipa i Jakuba, tam też znajdą one odpowiedzi na swoje życiowe pytania. A wszystko zacznie się od pozostawionego telefonu komórkowego Marka. Historie bohaterów „Opactwa” to również ciekawe i dobre przykłady do ilustracji katechez i kazań.
Książka, którą raczej trzeba nazwać dłuższym opowiadaniem (format kieszonkowy liczący nieco ponad 200 stron) angażuje uwagę od pierwszych stron (gratulacje dla tłumaczki p. Anny Wawrzyniak-Kędziorek). „Opactwo” łączy humor i duchową refleksję, ludzkie pokręcone drogi i liturgiczne modlitwy trapistów. To odpowiednia lektura dla osób, które stoją na życiowym zakręcie, poszukującym zmiany i odpowiedzi oraz dla tych, którzy kochają czytać dobre i wartościowe książki. Polecam wszystkim wielbicielom powieści Francine Rivers, Karen Kingsburry i Charlesa Martina (zbieżność nazwisk? 🙂
AUTOPREZENTACJA (FILM) , FRAGMENT KSIĄŻKI ORAZ REKOMENDACJE
Zostaw komentarz