Przed kilku laty opublikowałem w Katechecie tekst dotyczący procesji z darami.
Walka z wiatrakami. Nic się chyba w tej dziedzinie nie zmieniło w Polsce.
Przypominam go zatem, mając nadzieję, że chociaż jednostki to pojmą.
ZBIGNIEW PAWEŁ MACIEJEWSKI
PRZESTAŃMY NOSIĆ SYMBOLE
O właściwy kształt procesji z darami
W zdecydowanej większości przypadków procesja z darami na Eucharystii… nie jest procesją z darami. Przywróćmy właściwy kształt tej procesji – zgodny z przepisami i sensem liturgii. Najpierw jednak opiszmy skrzeczącą rzeczywistość.
Najczęstszy błąd dotyczący procesji z darami to używanie w nich rzeczy, które nie są prawdziwymi darami, ale symbolami, które na coś wskazują, pouczają czy do czegoś zachęcają. Takie znaki i symbole są piękne i można je do różnych rzeczy, w stosownej sytuacji, wykorzystać. Jednak procesja z darami jest… procesją z darami czyli mają tam być rzeczy bardzo konkretne, które ktoś dla kogoś ofiarowuje. Mogą być materialne lub niematerialne (najczęściej będą to ludzkie decyzje), ale zawsze konkretne – nie wezwania, nie pouczenia, nie zachęty.
Pierwszy z brzegu przykład procesji z darami na podstawie komentarza znalezionego w Internecie:
„Do Ołtarza zbliża się procesja z darami. Niech to, co złożymy na Stole Pańskim będzie wyrazem naszego największego daru – daru naszych serc.
- Pismo Święte, drogowskaz w labiryntach naszych dni. Pragniemy pochylać się nad Słowem Bożym, aby wzrastała nasza wiara.
- Portret ks. Bosko. Chrystus nie przekreśla naszej młodości, planów, życia. Ten święty jest dowodem na to, że Bóg daje nam prawdziwy sens i radość.
- Mapa świata. Bóg każdego obdarza wyjątkowym powołaniem. Pragniemy iść tam dokądkolwiek zaprowadzi nas Jego święta wola.
- Chleb i wino, które Chrystus przemieni w Swoje Ciało i Krew. Według tego Pokarmu pragniemy kształtować naszą codzienność.”
Przeanalizujmy teraz to wszystko. W tej procesji nikt nikomu nie dał żadnego Pisma Świętego, komentator naucza tylko, że pomaga nam ono w życiu. Gdyby jednak parafia zrobiła zbiórkę pieniędzy i kupiła Biblie, które potem rozda się na ewangelizacji to ok – można jeden egzemplarz przynieść w procesji. Nie z takim jednak komentarzem. Można wtedy powiedzieć: „Przed miesiącem zbieraliśmy do puszek pieniądze na zakup Biblii. Przynoszony do ołtarza egzemplarz jest jednym z 45 jakie kupiliśmy za te pieniądze. Wszystkie zostaną przekazane…” Obraz Księdza Bosko też nie jest darem tylko symbolem. Mapa świata podobnie. Nawet chleb i wino, które są darami, przestają być darami, bo przerabia się je na kolejny symbol.
A oto co można przynieść w procesji z darami: „gwoźdź – symbol naszego cierpienia, w którym łączymy się ze zmartwychwstałym Chrystusem”, „bukiet kwiatów – symbol naszej modlitwy, którą składamy jak bukiet”, „serce z tektury – symbol naszego oddania…”, „komórkę – by porozmawiać z Bogiem”, „pluszową poduszkę serce – nasze serce oddane Bogu”, „zeszyt – znak naszego trudu”.
Dorzucę jeszcze drabinę, globus i pusty talerz. Ten ostatni, by pamiętać o dzieciach w trzecim świecie.
Osobiście najbardziej mnie irytuje zapalona świeca (symbol…), która nawet świecą nie jest tylko plastikową protezą wziętą przed Mszą Świętą z zakrystii… Nikt się nie domyśli, że do ołtarza potrzeba czterech woskowych i wcale (póki nie nadszedł ich czas służby w kościele) nie zapalonych świec. A mógłby to być taki piękny dar. Dar nie symbol!!!
Wszystko jednak przebija pewien blogowy komentarz podpisany przez „skoczek”: „Mi kiedyś na Mszy młodzież w darach przyniosła chłopaka z nogą w gipsie i z komentarzem, że to symbol człowieka w grzechu, który nie może sam przyjść do Pana Boga.” Prawdziwa perełka absurdu.
Co zatem nieść w procesji? Jeszcze raz: W procesji z darami niesiemy konkretne rzeczy (decyzje), które ktoś komuś (parafii, biednym, potrzebującym, duszpasterzowi) ofiarował.
Co konkretnie, jakie mogą być dary? Węgiel, proszek do prania, skarbonki z jałmużną wielkopostną, wypełnione i podpisane deklaracje Krucjaty Wyzwolenia Człowieka czy Duchowej Adopcji. Jeśli nie da się wszystkiego przynieść to należy przynieść cząstkę – bryłkę węgla zamiast kupionego wagonu dla domu dziecka, jeden kosz ze środkami czystości zamiast całego kontenera zebranych darów, jedną skarbonkę zamiast puszczać trzysta dzieci.
W filmie „Jan Paweł II. Szukałem Was…” jest scena z afrykańskiej procesji z darami. Zapamiętałem kurę (żywą) i skrzynkę Coca-Coli ofiarowanej misjonarzowi. I to jest konkret!
Na koniec (choć może powinniśmy od tego zacząć) sięgnijmy do dokumentów Kościoła: „Jest wskazane, aby udział wiernych uwidocznił się przez złożenie czy to chleba i wina do sprawowania Eucharystii, czy też innych darów na potrzeby Kościoła i ubogich. Dary wiernych może kapłan przyjmować przez akolitę lub innego ministranta. Chleb i wino do Eucharystii wręcza się celebransowi, który zanosi je na ołtarz; pozostałe zaś dary składa się w innym odpowiednim miejscu.” (Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego, 101) Sam zaś Mszał dodaje: „Przyjmuje się także pieniądze lub inne dary na rzecz ubogich lub na potrzeby kościoła, przyniesione przez wiernych lub zebrane w kościele.” (Mszał rzymski dla diecezji polskich, s. 15*)
Dla mających jeszcze wątpliwości słownikowa definicja „daru”: „to, co się komuś daje, ofiaruje, upominek, prezent, ofiara, datek, akt podarowania”. Jeśli chcesz nieść coś w procesji z darami zapytaj się, czy „to coś” zaspokaja jakieś potrzeby Kościoła i ubogich?
Zaspokaja? Dołącz do procesji.
Nie zaspokaja? Daruj sobie.
Kościół chce procesji z darami! I tego się trzymajmy!
UWIELBIAM NADAL i tylko sie przypominam>
http://glosalinapustyni.bloog.pl/?_ticrsn=5&smoybbtticaid=617401 –10000 tysięcy wejść
obecnie:
http://alanapustyni.blogspot.com/ -950 wejść od 3 dni
Może się spodoba
Mnie też to zastanawia…bardzo bym chciała by katecheci zwłaszcza Ci, którzy przygotowują dzieci do I Komunii mieli solidne przygotowanie liturgiczne. Na takiej uroczystości jest sporo ludzi w kościele, gdyby ta Eucharystia była przygotowana poprawnie czyli pięknie przyszliby jeszcze raz by to przeżyć. Najczęściej jednak podczas I Komunii są takie udziwnienia, że aż serce boli… i po takiej „szopce” nie chce się wracać by zobaczyć to jeszcze raz.
Zgadzam sie z autorem artykulu. Podkreslilbym jednak bardziej zwiazek procesji z darami i „tacy”. Bo przeciez podczas prawie kazdej Mszy Swietej niedzielnej i uroczystosci wierni klada na tace swoje „konkretne”, zarobione pieniadze. W Nigerii na przyklad to nie koscielny idzie do ludzi i zbiera tace, ale oni sami, procesyjnie podchodza do oltarza skladajac pieniadze. Dla nich to wlasnie jest procesja z darami.
Od kilku lat w Winnicy taca zbierana jest przez ochotników z kościoła – 4 lub 6 osób. Gdy zbiorą tacę przynosza ją w procesji z darami.