Są diecezje, gdzie katecheci mogą wybrać dowolny podręcznik do katechezy, spośród wszystkich zatwierdzonych podręczników. Chwała tym diecezjom.

Są jednak diecezje, gdzie obowiązuje „jedynie słuszny” podręcznik. Jest to bardzo złe i szkodliwe rozwiązanie.

Tych „drugich diecezji” jest zdaje się dużo więcej. Żal i zdziwienie.

Powiedzmy sobie otwarcie – podręczniki to żyła złota dla wydawców i autorów (jeśli są właściwie wynagrodzeni za swoją pracę, bo różnie z tym bywa). I nie ma w tym nic złego – powinno się wynagradzać tych, którzy robią dobrze.

Problem zaczyna się wtedy, gdy złoto z owej żyły płynie ciśnięte administracyjnym rozstrzygnięciem takiej czy innej władzy kościelnej. Niezależnie czy te decyzje napędzane są finansowo, czy ambicjonalnie zaczyna być to wątpliwe etycznie.

Zwłaszcza, że niejasne są, a raczej w ogóle ich nie znamy, motywy wyboru takiego a nie innego podręcznika. Jeśli ustanawia się własny (diecezjalny) podręcznik to jakimś wytłumaczeniem mogą być ambicje. Gdy jednak w jakiejś diecezji obowiązuje „jedynie słuszny podręcznik”, przychodzi nowy biskup i „słuszny” przestaje być „słuszny”, bo „słusznym” staje się inny – innego wydawnictwa to mamy temat do rozmyślań.

Gdyby jeszcze były jakieś procedury, podane kryteria, narady ekspertów, sondaże wśród praktyków, czyli swego rodzaju konkurs, to można by jeszcze to jakoś przełknąć. Najczęściej jednak spada decyzja z nieba.

I można się po temacie przejechać walcem kościelnego posłuszeństwa, ale tu w grę także wchodzi etyka. Nawet gdyby za racjami wyboru „jedynie słusznego” podręcznika stały najszlachetniejsze pobudki, to pamiętajmy o jednym – takie rozwiązania szkodzą katechizacji.

Szkodzą z jednej prostej przyczyny – podcina się motywy i racje, dla których mogłyby powstawać lepsze podręczniki. Któż miałby zacząć pisać podręcznik – poświęcić swój czas i talent, gdy na starcie szanse jego podręcznika są równe zeru? Nawet gdy będzie trzy razy lepszy – nie ma szans.

Czy to tak trudno zrozumieć?

Wolność dla podręczników! To jeden z elementów prawdziwej troski o katechezę.

I przypomnę jeszcze swoje wideo sprzed 3 lat (nagrywany w czasie meczu Polska – Rosja):