Nie znam takiego małżeństwa, które nie zastanawiałoby się co jeszcze może zrobić, aby swoje dzieci wychować w duchu chrześcijańskiej wiary. Niejednokrotnie to pytanie poruszane jest przy okazji wielu spotkań towarzyskich czy wspólnotowych. Uzyskane wtedy informacje przydają się, choć często są bardzo różne. Polecam więc gotowy poradnik, który podyktowało życie małżeństwa Marioli i Piotra Wołochowiczów.Książka napisana jest bardzo praktycznym językiem. Małżonkowie podają swoje sprawdzone filary budowania podwalin wiary u własnych dzieci. Na przykładzie swojej rodziny tłumaczą, dlaczego każdy filar ma tak wielkie znaczenie i jak wpłynął na ich dzieci. Za każdym razem podkreślają kluczową rolę rodzica, któremu powierzono misję autorytatywnego wychowywania własnych dzieci. Nie zgadzają się z popularnym stwierdzeniem, że jedyny wpływ ma na nie tylko Bóg. Po wielu latach Mariola i Piotr zbierali owoce swojej rodzicielskiej pracy patrząc, jak ich własne dzieci wzrosły w wierze.
Informacje techniczne:
Różnie to jest. W domu ludzi wierzących są dzieci niewierzące mimo usilnych starań rodziców. Świat ma na nie wpływ taki ze odchodzą od wiary. Czy powrócą? Czas pokaże , ale jest to przykre. I odwrotnie czasem w domach ludzi niewierzących jest dziecko wierzące. Wiara jest łaską. Co się za tym słowem kryje to my tego nie wiemy. Mamy własne teorie ale czy właściwe? Z jednego domu wychodzi ksiądz i przestępca. Dobra córka i wyrodna. Mam kilka obserwacji i zastanawiam się – jak to jest? I nie pomogą tu żadne książki przez kogoś napisane bo człowiek to zlepek danych od rodziców i pokoleń bardzo odległych. A my możemy sobie tylko pofilozofować na te tematy.