Przy okazji Uroczystości Wszystkich Świętych, jak co roku pojawiają się tematy dotyczące właśnie świętości. Jest to dobra okazja do tego, aby przedstawić konkretne postacie i ich życie, w wielu parafiach mają miejsce bale wszystkich świętych, odwiedzamy cmentarze i pamiętamy szczególnie o naszych zmarłych. Kim natomiast naprawdę jest człowiek święty? Czy każdy z nas może nim być? A może już jesteśmy?
Na początku katechezy w pierwszej klasie liceum, zadałem pytanie młodym – kto chciałby być świętym. Ręce podniosło kilka osób, kilka innych trochę nieśmiało zaczęło coś mówić pod nosem. No właśnie. Czasami świętość wydaję się, jako coś nierealnego i prawie niemożliwego do osiągnięcia. Dalej poprosiłem uczniów, aby podali definicję świętości. W jednej z klas brzmi ona tak: „Święty to ktoś, kto już nie żyje i jest w Niebie”. W sumie prawdziwa jest ta definicja, jednak, gdy przyjrzymy się konkretnym fragmentom z Nowego Testamentu, to z tą świętością może być coś nie tak.
Podałem uczniom kilka fragmentów, aby odnaleźli je w Piśmie Świętym.
Są to:
Do kogo zatem pisali autorzy tych ksiąg – do żywych, czy umarłych? To było kolejne pytanie do młodych.
Swoją drogą, to bardzo mi się podoba ten styl zwracania się do osób wierzących w Chrystusa. Świętość to jest coś, co jest wielkim darem od Boga. Jest to łaska dana za darmo i z tą łaską musimy współpracować, jeżeli rzeczywiście chcemy spotkać się z Bogiem po naszym życiu ziemskim. Sądzę, że wielu ludziom trudno jest w to uwierzyć, bo widzą swoją niedoskonałość. Dlatego też w dalszej części katechezy starałem się pokazać konkretne przykłady świętych, którzy nie byli doskonali, np. św. Staszka Kostkę, który nie posłuchał się rodziców i uciekł do Dylingi, czy też Pier Giorgio Frassatiego, który kochał góry (to nie grzech), ale lubił też palić fajkę. Można by wymieniać wielu innych świętych, którzy zmagali się ze swoją grzesznością. Chociażby św. Ignacego z Loyoli, którego Autobiografia została najwidoczniej trochę poprawiona, w sensie, że jakimś cudem nie znalazł się w niej blisko trzydziestoletni okres jego życia przed nawróceniem. Dlaczego tak się stało? Tego możemy się tylko domyślać.
Przykłady wielu współczesnych nawróceń pokazują nam, że człowiek może się zmienić i stawać się coraz bardziej świętym, czyli tym, który jest blisko Boga. Dzisiaj już tak ludzie o sobie nie mówią. Może i dobrze, bo boimy się popaść w pychę i samouwielbienie. Idea świętości jest jednak dla nas nadal aktualna, bo sam Chrystus zaprasza nas do niej poprzez nasz chrzest. Jako ochrzczeni jesteśmy wezwani do świętości. Co z tym z robimy i jak? Czy w ogóle za tym pójdziemy? Niestety zależy to tylko od nas. Bo Bóg już nas wybrał do świętości
Zostaw komentarz