Pani Dorotka – katechetka z czasów mojej szkoły podstawowej, młoda dziewczyna jeszcze w trakcie studiów, przygotowywała nas do niedzielnej Mszy świętej – rozdawała teksty, uczyła nas poprawnie czytać, a później pilnowała, byśmy w swoim czasie wyszli i dobrze spełnili swoją rolę. To była Msza dla dzieci, ale modliła się z nami, śpiewała, przystępowała do Komunii świętej – piękny przykład, dobre świadectwo dla swoich uczniów. Ale przychodziła też na drugą Mszę, wieczorową. Siadała w bocznej nawie, w cieniu filara i tam uczestniczyła w „swojej” Mszy świętej. Jako dziecko – tego nie rozumiałam. Kiedy zaczęłam sama pracować – zrozumiałam dlaczego przychodziła na drugą Mszę świętą…

Tak to już jest, że my katecheci, księża – organizujemy Eucharystię innym – dbamy o piękno liturgii, płomienne kazania – i bardzo dobrze, tylko pytanie – na ile my sami w niej uczestniczymy? Czy to nie jest przypadkiem tak, że wpadamy w ostatniej chwili, albo równo z kapłanem wchodzącym do ołtarza, myślami jesteśmy często daleko stąd, a czasem wychodząc z kościoła nie pamiętamy ani jednego zdania z czytanej Ewangelii?

Matka Boża, podczas objawień Catalinie Rivas (współcześnie żyjąca boliwijska mistyczka) powiedziała: „Dlaczego wy wszyscy musicie przychodzić w ostatnim momencie? Powinniście przychodzić wcześniej, aby móc się pomodlić i prosić Pana, aby zesłał Swojego Ducha Świętego, który może udzielić wam pokoju i oczyścić z ducha świata, waszych kłopotów, problemów i rozproszeń, aby uzdolnić was do przeżywania tego tak świętego momentu. Jednakże, przychodzicie prawie w momencie, gdy celebracja się już zaczyna i uczestniczycie jak w zwykłym wydarzeniu bez żadnego duchowego przygotowania. Dlaczego? To jest największy z Cudów. Przychodzicie przeżywać moment, gdy Najwyższy Bóg udziela swojego największego daru i nie potraficie go docenić.

Największy z Cudów! Warto zatem wygospodarować kwadrans ze swojego czasu, by móc te kilka chwil przed Eucharystią przyjść do kościoła, siąść w swoim ulubionym miejscu, wyciszyć się i być gotowym na Spotkanie. Dobrą praktyką jest też wcześniejsze zapoznanie się z tekstem czytań i Ewangelii – zwykle są to treści nam znane, ale czy rozumiane? Może warto zagłębić się w nie i posłuchać, co Bóg chce mi w tym konkretnym Słowie powiedzieć? Później, kiedy będziemy je słyszeli – łatwiej będzie zapamiętać, a może i dostrzec coś, czego nie zauważyliśmy dotąd.

Zdarzają nam się czasem na Mszy św. rozproszenia, ale – to takie ludzkie, warto wszystkie te myśli i sprawy, które właśnie przychodzą nam do głowy – również powierzyć Panu, ale w tym wszystkim dostrzec przede wszystkim Jego. Podczas Komunii świętej Catalina otrzymała dar „podsłuchania” modlitwy innych: Pan powiedział: „Posłuchaj…” Chwilę później usłyszałam modlitwy pani, która siedziała przede mną i która właśnie przyjęła Komunię Świętą. To co mówiła nie otwierając ust brzmiało mniej więcej tak: „Panie, pamiętaj, że jest koniec miesiąca i my nie mamy pieniędzy, by zapłacić za czynsz, opłaty za samochód i szkołę dzieci. Musisz coś zrobić, by mi pomóc… Proszę, spraw, by mój mąż nie pił tak dużo. Nie mogę już wytrzymać jego upijania się tak często i mój najmłodszy syn będzie powtarzał znowu rok, jeśli mu nie pomożesz. On ma egzaminy w tym tygodniu… I nie zapomnij o naszej sąsiadce, która musi się przenieść. Niech ona zrobi to zaraz. Nie mogę już dłużej jej znieść...”

Jezus powiedział ze smutkiem: „Czy zwróciłaś uwagę na jej modlitwę? Ani przez chwilę nie powiedziała mi, że Mnie kocha. Ani przez chwilę nie podziękowała Mi za dar, którego jej w tym celu, aby ją podnieść do Mnie. Ani przez chwilę nie powiedziała: dziękuję Ci, Panie. To była litania próśb… i tak jest prawie ze wszystkimi, którzy Mnie przyjmują.” (…) „Umarłem z miłości i zmartwychwstałem. Z miłości czekam na każdego z was i z miłości pozostaję z wami. Ale wy nie zdajecie sobie sprawy, że potrzebuję waszej miłości. Pamiętaj, że jestem Żebrakiem Miłości w tej wzniosłej dla duszy godzinie.”

A Ty – kiedy ostatni raz powiedziałeś Jezusowi, że Go kochasz? Tak po prostu i bezinteresownie…

I jeszcze końcowe błogosławieństwo, kiedy już myślami jesteśmy może przy niedzielnym obiedzie – Catalina usłyszała: „Bądź uważna, staraj się… Robisz jakiś stary znak zamiast znaku Krzyża. Pamiętaj, że to błogosławieństwo może być ostatnie, jakie otrzymujesz z rąk kapłana. Nie wiesz, gdy stąd odchodzisz, czy umrzesz czy nie. Nie wiesz, czy będziesz miała możliwość otrzymać błogosławieństwo od innego kapłana. Te konsekrowane ręce udzielają ci błogosławieństwa w Imię Trójcy Przenajświętszej. Dlatego czyń znak Krzyża z szacunkiem jakby to było ostatni raz w twoim życiu.” Na koniec Jezus poprosił Catalinę, by pozostała z jeszcze przez kilka minut po zakończeniu Mszy Świętej. Powiedział: „Nie wychodź pośpiesznie po zakończeniu Mszy Świętej. Pozostań w Moim towarzystwie i ciesz się nim i pozwól Mi cieszyć się twoim...”

Prośba samego Jezusa kierowana również do każdej i każdego z nas – zatem, nie spieszmy się. Jeden z księży w mojej parafii, zaraz po Mszy św. zawsze wychodzi z zakrystii i klęka przed Tabernakulum – i tam już sam, w ciszy pewnie się modli. Ujmujący obrazek, a tak rzadko widziany w naszych świątyniach – kapłan na kolanach – i być może właśnie ten jeden gest poruszy niejedno serce bardziej niż niejedno kazanie.

Przyjdźcie do Stołu Miłosierdzia, gdzie Ciało i Krew Pana jest. Wszyscy spragnieni przybądźcie – nakarmić dusze swe. Przyjdźcie, bo Pan was zaprasza, wyciąga przebitą dłoń. Syćmy się Ciałem Chrystusa, bo przez Nie nam życie dał On /z piosenki religijnej/. Niech Eucharystia w Dniu Pana będzie dla Ciebie 1 świętem, które będziesz przeżywać przez wszystkie 24 godziny niedzieli oraz nieść wszystkim przez każdy z 7 dni tygodni: 1x24x7

Tekst objawień pochodzi z książki: Tajemnica Mszy Świętej. Świadectwo Cataliny Rivas.