Za chwilę pierwszy dzwonek. Staniemy przed naszymi uczniami pełni obaw i zapytania: jak to będzie? Oni wpatrzeni w nas, myślą zapewne całkiem podobnie. Przed nami kolejne miesiące „gadania”, kartkówek, sprawdzianów i oceniania wysiłków naszych uczniów, ale nie tylko – bo najważniejsze przecież, by – pokazać im kawałek Nieba, do którego przecież mamy zadanie, by ich poprowadzić.

126676_zachod-slonca-morze-aglowiec

Wielu z nas pewnie próbowało już rok temu, dwa, trzy, niektórzy może stają przed tym zadaniem pierwszy raz – jednak każdy z nas, niezależnie od doświadczenia – pyta: jak to zrobić? Jak pozostać wiernym podstawie programowej i przebić się w świadomości ucznia, że Bóg jest najważniejszy?

Papież Franciszek wspominając o autorytecie nauczyciela mówi: Ważne są dwie rzeczy. Po pierwsze: świadectwo własnego życia. Czyli żeby słowa wychowawcy były zgodne z jego czynami, postępowaniem. Po drugie: podejście do wychowanka z miłością, autentyczną a nie tylko profesjonalną troską. A zapytany o sekret swoich metod wychowawczych mówi o zachowaniu przede wszystkim równowagi między stawianiem wymagań młodemu człowiekowi a zostawieniem mu pewnego marginesu swobody i miejsca na własną inicjatywę. Mądrze! I dokładnie o to chodzi: Jeśli chcesz mieć statek nie zmuszaj ludzi do budowy – wzbudź ich tęsknotę za morzem!

I, może – nie zmuszajmy naszych uczniów, zachęcajmy, ale nie zmuszajmy – do chodzenia do kościoła, do uczestnictwa w nabożeństwach, do modlitwy, sakramentów – bo to przyniesie odwrotny raczej skutek. Opowiadajmy im na katechezie o ludziach, wydarzeniach, może i swojej drodze do Pana Boga, pokazujmy piękne strony wiary, życie Eucharystią, opowiadajmy o super samopoczuciu życia bez grzechu, mówmy o swojej modlitwie, o adoracji i swoim spotkaniu z Bogiem. Będą słuchać. Będą chodzić. Będą chcieli cię naśladować. Będą budować „statek” na którym nam – katechetom, przecież tak bardzo zależy…