W klasie 1 szkoły podstawowej miałam temat o s. Faustynie i obrazie Jezusa Miłosiernego. Można by było przeczytać lub opowiedzieć historię Faustyny my jednak zrobiliśmy trochę inaczej.

Maluszki uwielbiają grać w scenkach, więc opowiadałam o małej Helence z ich udziałem – zaprosiłam Anię, zawiązałam materiał imitujący „biedną” sukienkę i zaczęłam opowiadać biografię s. Faustyny językiem dziecięcym – jak bardzo kochała rodziców, jak się każdego dnia pobożnie modliła, jak lubiła tańczyć i poszła na zabawę, jak poznała przystojnego chłopca – zaprosiłam Jasia z ostatniej ławki i jak razem tańczyli. Jak usłyszała Pana Jezusa i Jego prośbę, żeby została siostrą zakonną. Jak wyjechała w poszukiwaniu zakonu. Jak nie została przyjęta. Ja grałam zakonnicę – furtiankę, Ania z plecakiem przyszła i zapukała – otworzyła jej niemiła siostra zakonna i zapytała: czego panienka sobie życzy?! Ania odpowiedziała: chciałabym zostać siostrą zakonną (wspaniale odgrywała swoją rolę!) – a pieniądze panienka ma? -Nie. – W takim razie – żegnam! Poszła do drugiego zakonu i tu nie przyjęto jej, bo była biedna, aż w końcu udało się – drzwi otworzyła miła siostra zakonna, zaprosiła Helenkę do środka, porozmawiała z nią, ale był jeszcze jeden problem. A moja Ania: że nie mam pieniędzy? Nie, mówię – ciekawe, czy Pan Jezus chce, żebyś została siostrą zakonną? – To ja pójdę Go zapytam i podeszła do krzyża i zapytała – jak to wyszło poważnie! Przybiegła i mówi: tak, powiedział tak! Dzieci oglądały z zainteresowaniem, biły brawa, że się udało! I została Helenka siostrą zakonną i odtąd miała na imię Faustyna. Opowiadałam, jak Pan Jezus przyszedł do jej pokoiku, jak poprosił o namalowanie obrazu: jedna ręka na sercu, druga o tak (pokazałam), z serca wypływają dwa promyki: niebieski i czerwony, i zobacz – nie mam butów na nogach, a pod spodem napis: Jezu, ufam Tobie. Poprosiłam naszego artystę malarza z pierwszej ławki, Ania wytłumaczyła mu, co ma namalować. I przyszła za trzy dni, ale obraz nie był taki, jak chciała. I jak się rozpłakała później mówiąc: Panie Jezu, kto Ciebie namaluje takim pięknym, jakim Cię widziałam? Był drugi malarz i trzeci – angażowałam kolejnych chłopców. Aż w końcu udało się, namalował piękny obraz (otworzyłam ich podręcznik, gdzie była ilustracja) – z podpisem: tu skierowałam pytanie do pozostałych dzieci, podpowiadały: Jezu, ufam Ci.

Trwało to może 20 minut, ale naprawdę warto w ten sposób tracić czas. Można przeczytać i czytam, ale czasem można właśnie w ten sposób opowiedzieć – czy scenę Biblijną, czy właśnie żywot świętego. Rekwizyty, muzykę, ilustracje można wcześniej przygotować, ale i bez nich dzieci świetnie się angażują się w pokazywane opowieści.